piątek, 11 listopada 2005

Taekwondo

Wreszcie spelnilem jedno ze swoich mlodzienczych marzen - zapisalismy sie na Taekwondo. Nie przypuszczalem kiedys, ze bede jednak cwiczyl jakas sztuke walki, do tego ze bede to robil z moja ukochana Dziewczyna! Teraz kopiemy, uderzamy piesciami, a co najwazniejsze cwiczymy rozciaganie i sprawnosc. Po kilku treningach czuje sie znowu lepiej.
Ciekawe - jestem bardzo mile zaskoczony swoja kondycja. Pierwszy trening to byla obawa - czy uda sie wytrwac i nie padne w polowie dyszac ze zmeczenia? Troche byloby wstyd przed tymi wszystkimi mlodymi ludzmi ;-)
Ale jednak te codzienne nawet niezbyt intensywne spacery z husky'm pozwalaja nie utracic kondycji.

Ostatnio na treningu bylo dosyc smiesznie. Do szpagatu brakuje mi mniej wiecej tyle ile ma wrostu Nadia. Na moja wzmianke o tym ze kiedys cwiczylem joge, trener powiedzial, ze powinienem szybko znowu sie rozciagnac. Chyba ze bylo to 15 lat temu. Nie chcialem mu mowic, ze bylo chyba z 18 ;-) Moglby mi zabronic na treningi przychodzic.

Brak komentarzy: