środa, 25 sierpnia 2010

Ładną, czy ładniejszą?

Przed chwilą przesłuchałem doskonały wykład psychologa Barry'ego Schwartza, który wystąpił na konferencji TED.

W dzisiejszych czasach rzeczywiście jesteśmy zagubieni w możliwościach. Zagubieni w wyborach, których musimy wciąż dokonywać. Pójście do sklepu to wyzwanie, bo musimy wybrać między dziesiątkami podobnych produktów, które mają te same funkcje. Soki, które smakują prawie tak samo, a wybieramy między tymi z cukrem, z cząstkami owoców, a bezcukrowymi. Producenci podpowiadają nam w reklamach, które wybory są dla nas dobre, ale te podpowiedzi nie są pomocne. Jest ich za dużo, każdy chce nas przeciągnąć na swoją stronę, zachęcić do zmiany dotychczasowych nawyków i przyzwyczajeń. Wybrać coś nowego, zrezygnować ze starego. Nowe wybory, nowe szanse. Większa niepewność i niezadowolenie z ostatecznego wyboru. Bo zostaje za dużo niesprawdzonych możliwości.

Teraz już nawet w pracy ludzie nie mogą wytrzymać za długo, bo kusi nowa, lepsza. Ileż można pracować na jednym stanowisku? Przychodzą do mnie ludzie, zmęczeni pracą po ośmiu miesiącach. Chcieliby robić coś nowego, spróbować podjąć wyzwania. Gotowi są do zmiany, to nowych wyborów. Po dwóch latach czas zmienić firmę, bo mamy wybór, więc czemu z niego nie skorzystać. A stare powiedzenie że trawa po drugiej stronie płotu wydaje się bardziej zielona zostało zapomniane i ludzie go już nie rozumieją. Nie przemawia do nich mądrość wypracowana przez pokolenia. Bo przecież muszą sami spróbować, sami wybrać. I motają się w tych wyborach, a potem wracają ze skulonymi uszami. Bo wybór okazał się wcale nie tak atrakcyjny. Bo to, co mamy, też jest dobre, a często lepsze niż nowe i nieznane. Bo jeśli nie szukamy za bardzo, nie zastanawiamy się za długo, jesteśmy w rzeczywistości bardziej zadowoleni i szczęśliwi.

Mam kolegę, który zawsze bardzo dokładnie wybiera. Kupując telewizor, jeździ, porównuje, sprawdza wszystkie modele i egzemplarze. Sprzedawcy w sklepach RTV boją się go, bo zajmuje im długie godziny nawet po zamknięciu sklepu. W końcu wybiera i ze swojego wyboru jest od razu niezadowolony. Bo mógł jeszcze lepiej sprawdzić, poczekać miesiąc i kupić lepszy, bardziej doskonały model.

Z kobietą życia jest podobnie. Im bardziej jej szukamy, tym mniej spełnieni czujemy się w związku. Kiedyś pary były łączone przez rodziców. Swatane jeszcze w dzieciństwie, nie było "szukania" odpowiedniego partnera. Nie było chodzenia ze sobą, zrywania, eksperymentowania, dobierania "najlepszego" partnera. Ludzie nie musieli dokonywać wyboru, tylko żyć z tym, co im życie podało na tacy. A teraz szukamy, sprawdzamy, testujemy. Nowi partnerzy, bo "trzeba sprawdzić". W końcu decyzja podejmuje się sama, ale poprzedzona wieloma możliwościami. Zbyt wieloma. I potem taki delikwent szybko nudzi się mężem czy żoną. Po paru latach dochodzi do wniosku, że mógł wybrać lepiej, że obecne życie jest nudne, bo mogłoby być o wiele bardziej ekscytujące. I rozwodzą się po kilku latach. Nie doceniają tego, co mają, bo mają za duży wybór. Bo znowu mają opcje. I krzywdzą sami siebie i innych dookoła. Krzywdzą swoim niezadowoleniem z wyborów dokonanych i niedokonanych. Żalem za tym, czego nie zrobili i z powodu tego, co zrobili, a mogli zrobić inaczej, czyli lepiej.

A prawda jest taka, że nigdy nie może być lepiej. Jak kiedyś mądrze powiedział pan Marek Skała: "zawsze dokonujemy najlepszych w danym momencie wyborów". Jeśli będziemy się tego trzymać, to będziemy szczęśliwsi.

Ważne jest tylko to, żeby podejmować decyzje i je akceptować, a nie starać się szukać dalej. Nie pozwalać innym na kierowanie naszym życiem, ale wybierać z najmniejszej możliwej ilości opcji. Zostać przy swoim ulubionym soku, nie próbować w czasie każdych zakupów szukać lepszego. Cieszyć się każdym dniem z obecną żoną, dziewczyną, bo z innymi może być ostatecznie najwyżej tak samo. Podtrzymywać emocje i chwytać dzień, korzystać z tego co jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki.

Ja jeszcze nie do końca się tego nauczyłem. Ale każdy dzień przynosi naukę i nowe doświadczenie. Umiejętność bycia ze sobą i sobą. Akceptacji tego, że czasem wybieram, czasem nie wybieram. A każdy ruch to mój wybór, który jest jedynym słusznym w danym momencie. Uczę się tego, że jeśli czegoś nie robię, to nie robię tego świadomie, bo to jest MÓJ wybór.

Brak komentarzy: