niedziela, 1 sierpnia 2010

Indywidualność naszych czasów

Jakoś dawno nie myślałem o blogowaniu, choć widzę że kiedyś miałem do tego zacięcie. Ale ostatnie lata trochę przygasiły moją kreatywność i chęć działania. Na szczęście chyba ten czas w dolnej części sinusoidy już jest za mną i pnę się mozolnie pod górę. Na szczęście czy nieszczęście dla czytelników? Zależy od tego czy komuś będzie się znowu chciało czytać moje rozważania. Rozważania, które notuję sobie publicznie, ale raczej dla siebie. Po przejrzeniu paru postów z 2005 roku (mówimy "dwa tysiące piątego"!) stwierdzam, że ciekawie jest pogrążyć się w tej lekturze - jakbym czytał blog kogoś innego.

No i właśnie o to chodzi. W dzisiejszych czasach indywidualność buduje się i zmienia się z czasem. Pewno było tak zawsze, ale teraz widać to szczególnie mocno, bo każdy może zamrozić sobie obraz samego siebie w danym momencie życia, pisząc właśnie bloga. Kiedyś tą rolę pełniły pamiętniki. Ale dostęp do nich był ograniczony - mogły zamoknąć, wyblaknąć, spłonąć. I nie zachęcały tak bardzo do powrotu do dawnych czasów, do lektury przemyśleń, jak blog który jest publiczny i pisany po to, żeby inni mogli go przeczytać. Czyli jest pisany "komercyjnie", jak dobra książka. Dla czytelnika, a nie zanotowania stanu duszy. Bo duszy nie chcemy tak bardzo uzewnętrzniać. Mamy raczej potrzebę pokazania własnej indywidualności innym ludziom. Możemy albo podyskutować z kimś twarzą w twarz, choćby przy piwie czy whisky, a możemy też rozpocząć dyskusję pisząc na takiej publicznej tablicy.

A indywidualność spojrzenia, przemyśleń, wnętrza jest teraz coraz bardziej pożądana, bo rzeczy przestają nas identyfikować. Co drugi ma iphone'a, garnitur z Zary, ser ze Spomleku. Nie mamy już ręcznie kutych pancerzy, mieczy, rzeźbionych scyzoryków. Nawet jedzenie jest zunifikowane, zaglądająć do lodówek znajomych zobaczymy te same produkty. Czasem nawet całkiem gotowe do jedzenia zupy, drugie dania. Zamawiamy standardową pizzę, rzadko ktoś wysila się żeby samodzielnie dobrać składniki. Samochody kupujemy ze standardowym wyposażeniem. Producenci wszystkiego zniechęcają nas do indywidualizmu, bo to kosztuje więcej.

Ostatnio kupiłem podkoszulek z aplikacją. Podobał mi się, był na wyprzedaży, więc wziąłem, choć wiedziałem że w każdym sklepie tej sieci sprzedają identyczne. Nawet nie pomyślałem o tym, że mogę na każdej ulicy spotkać ludzi w takich samych koszulkach do chwili, kiedy miła pani w kantynie nie zwróciła uwagi na mój "wyróżniający się" podkoszulek. Ona po nim zapamiętała, komu ma donieść rybę, a moje myśli potoczyły się w kierunku utraty indywidualizmu. Po ostatniej wizycie pod Grunwaldem, gdzie spotkaliśmy ludzi w ręcznie wykonanych strojach bitewnych z epoki, bardzo mocno odczułem tą "masowość" współczesnej produkcji.

A zatem kończę mój jakże indywidualny wpis. Niech on przynajmniej wyodrębni z tłumu jednostkę, siedzącą przy seryjnym komputerze, w seryjnych jeansach i koszulce.

Brak komentarzy: