sobota, 5 lipca 2008

Kasy, bramki, lampy i marketing

Ostatnie dni upływają nam pod znakiem rozglądania się po sklepach, szukania w internecie ofert i dyskusji. Nie chodzimy po sklepach dla zakupów, choć robimy to z dużą przyjemnością. Patrzę na bramki sklepowe, zabezpieczenia, kasy fiskalne, lady, oświetlenie i układ. Patrzę na obsługę, rozmieszczenie stoisk, na sprzedawców. Zbieramy oferty zabezpieczeń sklepów, wykonania oświetlenia, spotykamy się z naszymi dostawcami.
A wszystko to po to, żeby sprawdzić, czy uda nam się otworzyć nasz wymarzony sklep. Sklep, który nie będzie tylko jednym z wielu sklepów, ale będzie rozpoczęciem i przyczółkiem do naszej kolejnej fajnej działalności.

Liczymy pieniądze i możliwości, szukamy finansowania. Wierzę że pomysł chwyci, bo nie znaleźliśmy czegoś takiego na rynku polskim. A otwarcie sieci takich placówek w całej Polsce i nie tylko byłoby świetnym przedsięwzięciem.

W przyszłym tygodniu jedziemy na targi. Bierzemy diewczyny, będziemy spali w namiocie. To będą świetne wakacje nad jeziorem Bodeńskim. Marzyliśmy o wyjeździe pod namiot, ale nie przypuszczaliśmy, że uda się nam to tak szybko i w taki sposób. Na pewno napiszę, jak było, może nawet uda się zrobić jakąś relację na żywo, bo ma być tam internet bezprzewodowy.

Przy okazji cały czas myśli moje krążą wokół marketingu. W tym tygodniu przyszły wreszcie naszywki na nosidła z wypożyczalni, trzeba je tylko naszyć. Teraz czekam na wycięcie naklejek na auto i przy okazji myślę o projekcie oklejenia go w całości. Ale jakakolwiek reklama na aucie jest niezbędna od zaraz, bo od tylu miesięcy jeździ po Krakowie ta niewykorzystana przestrzeń reklamowa.

Dodatkowo bannery, roll-upy, które będziemy mogli postawić na pokazowych zajęciach, czy w sklepie, ulotki, stojaczki do ulotek, strony. Mnóstwo pracy, ale ile przyjemności.

No i infrastruktura sieciowa. Jeśli chcemy ruszyć z pracą w wielu oddziałach, (a taki mamy plan), to już planuję konfigurację systemu do obsługi magazynu, sklepów. VPN, MM, etc. To wszystko wymaga przemyślenia, żeby w ostatniej chwili nie okazało się, że z czymś zawaliliśmy.

Trzymajcie kciuki za lokal i za kredyt. Z resztą sobie poradzimy.

Brak komentarzy: