środa, 13 grudnia 2006

Atak informacji

Zatem po prawie roku kontynuuję myśl, rozpoczętą w artykule Może informacji.
W ciągu tego czasu wiele się zmieniło. W zasadzie informacji przybyło tak że coraz więcej ludzi nie jest w stanie nie tylko jej ogarnąć, ale nawet przefiltrować. Obawiam się, że w tym nadmiarze wkrótce poruszać się będą tylko nieliczni. Wyszukiwarki już nie radzą sobie z odnalezieniem poszukiwanej informacji. Dobre do tej pory algorytmy wyszukiwania i pozycjonowania informacji stają się bezużyteczne. Google pewno już od dawna pracuje nad nowym silnikiem wyszukiwania, bo obecny przestaje się sprawdzać. Zwykle przeglądamy kilka pierwszych linków, a coraz częściej te są zupełnie nie związane z tematem zainteresowań. Ale pojawiają się pierwsze, bo dobrze zostały przez kogoś zaindeksowane i są wyjątkowo popularne. A tą popularność napędza im właśnie wyszukiwarka. Zatem nasz pomysł sprzed kilku lat, żeby oferować płatne usługi wyszukiwania informacji w Internecie, może mieć teraz szanse powodzenia. Dopóki zawodowi szukacze nie zginą w gąszczu informacji-śmieci.

Informacje-śmieci produkowane są przez wszystkich. Bo teraz każdy ma dostęp do publikowania, każdy może pisać i co gorsza, każdy może to czytać. Z jednej strony dziennikarstwo obywatelskie, gdzie każdy może napisać artykuł, który będzie opublikowany i promowany, z drugiej strony będą się pojawiać sprawy o obrazę, zniesławienie, pomówienie, jak ostatnio dziewczyny z Libiąża. Napisała kilka słów komentarza na temat nowego burmistrza - może pijana była, może ją nerwy poniosły. A Internet jest pamiętliwy i ogólnie dostępny. Słowa można puszczać na wiatr, ale słowo zapisane w Internecie zostaje. I potem "czynny żal" nie pomoże.

A, co gorsza, ta informacja sama pcha się do naszych umysłów. Ludzie ludziom zgotowali ten los, chciałoby się powiedzieć. Powiadomienia o wiadomościach, kanały RSS, wyskakujące okienka informujące o przychodzących mailach, wszechobecne komórki, które tak trudno wyłączyć "bo może ktoś chcieć zadzwonić". Stres związany z nieodebranym połączeniem, kiedy numer się nie identyfikuje. Dawniej informacji trzeba było szukać. Dostawaliśmy tylko tą informację, o którą się postaraliśmy, którą chcieliśmy wyciągnąć. I przecież tak to powinno wyglądać. Nie człowiek jest uzależniony od informacji, ale ona od niego. To my chcemy posiąść tą informację, której szukamy. Pozostała jest nadmiarem. Czy umysł jest chłonny na tyle, żeby ten nadmiar przefiltrować? Przez tysiąclecia wykształciliśmy go w inny sposób, więc upatruję tu duże niebezpieczeństwo. Coraz więcej będzie zmęczonych, którzy zachłyśnięci mnogością informacji będą cierpieli z tego powodu, że nie będą jej mogli w całości przyswoić. A stąd tylko jeden krok do szaleństwa. Przecież od naszych jaskiniowych przodków nie różnimy się tak bardzo.

Brak komentarzy: