środa, 17 stycznia 2007

Intymność XXI wieku

Jak to teraz jest z tą intymnością i samotnością we współczesnym świecie?

Wspólczesne środki techniczne pozwalają wyśledzić nas wszędzie. Ale czy to źle? Może tylko ludzie z epoki stanu wojennego boją się takiego monitorowania, bo nie lubią być inwigilowani, bo mają bardzo złe doświadczenia z tamtego czasu?

Dla przeciętnego uczciwego człowieka nie stanowi zagrożenia to czy ktoś wie, że poszedł do sklepu, czy też nie. A przynajmniej taki przeciętniak może się czuć bezpiecznie. Nie musi w stresie zastanawiać się, na jakiej ulicy się znajduje, jakie to miasto, czy ktoś jest w pobliżu, kiedy potrzebuje pomocy, bo wystarczy tylko ustalić jego pozycję za pomocą komórki, GPS, czy 911.

Czy ja muszę się obawiać podawania swojej pozycji, zdradzania komuś swoich zachowań? W sumie to po co ktoś ma mnie śledzić? Nie zaszkodziłem nikomu, ani rządowi, ani biznesowi, ani przestępcom. Zatem nie będą się chyba właśnie mną interesować dopóki nie jest to konieczne, albo w jakiś sposób dla mnie korzystne. No może można powiedzieć, że śledzenie zachowań może pomóc marketingowcom w dopasowaniu przekazów reklamowych. Przecież jeśli zwykle chodzę po sklepach z elektroniką i najczęściej zatrzymuję się przy palmtopach, to można przysyłać mi reklamy palmtopów. Można wyświetlić mi banner z reklamą najnowszego smartphone'u Nokii, kiedy wchodzę do swojego ulubionego sklepu. Ale czy to jest szkodliwe? W internecie od dawna się tak dzieje i jest to akceptowane.

Czy mogę się bać śledzenia pozycji mojego samochodu? Jeśli jeżdżę bezpiecznie, nie przekraczam prędkości, to może mieć zamontowane nie wiadomo jakie systemy monitorowania, śledzenia, ustalania pozycji. To tylko lepiej dla mnie, bo zostawię auto na parkingu z lżejszym sercem, kiedy będę wiedział, że ewentualnie ktoś pomoże mi je odnaleźć. Nie będę nerwowo zastanawiał się gdzie jestem, kiedy przydarzy mi się wypadek, bo policja i pogotowie będą od razu znały moją pozycję, nawet jeśli będzie to w dzikiej głuszy w środku lasu.

No właśnie - przecież internet zupełnie pozbawia nas intymności, choć niektórzy zdają się nie zdawać sobie z tego sprawy. Inni to akceptują, bo tak było od samego początku.
Chociaż powstają co rusz projekty zacierania śladów, zamazywania scieżki do użytkownika. To faktycznie jest potrzebne w takich reżimach jak chiński, arabski, czy innych państwach, gdzie ta wolność jednostki jest mocno ograniczona, a ograniczenia nie ograniczają się do bezpiecznego dla siebie i innych życia, ale usiłują kontrolować zachowania jednostek. Bo tam każdy jest potencjalnie niebezpieczny, gdyż ma mózg i myśli. A u nas? Jakoś tak, może naiwnie, wierzę, że jednak nie jestem zagrożeniem dla Państwa przez to, że wyrażam swoje myśli. Ale próba ukrycia obecności użytkownika w reżimach, ma też drugą, bardzo niebezpieczną stronę w krajach wolnych. Przecież tu wszystkie systemy ukrywające są wykorzystywane najpierw przez przestępców, którzy chcą szkodzić większości. A ogół nawet często nie wie że mógłby takie środki wykorzystać, choćby do zamazania złego wrażenia po wypowiedzi na jakimś forum, udzielonej w "pomroczności jasnej" alkoholowej. Czyli tak jak wszystko - zarówno środki śledzenia bytności, jak i urządzenia do zacierania śladów można wykorzystać w celach pokojowych, albo wojennych.

Brak komentarzy: