niedziela, 7 października 2007

Dez-organizacja pracy

Od wielu już lat pracuję w trybie zadaniowym. Codziennie pojawia się wiele rzeczy, wiele nowych, niespodziewanych zadań, które rozbijają cały plan dnia i każą szybko decydować. Taka praca menedżera (będę sobie pisał to słowo naprzemiennie, zgodnie ze słownikiem języka polskiego, który dopuszcza zarówno formę "menadżer" jak i "menedżer"). Trzeba szybko reagować na codzienne zaskakujące sytuacje, podejmować szybko decyzje, potrafić dzielić swój czas. Ale taki tryb pracy powoduje, że przestaję umieć wykonywać dłuższe zadania, które wymagają skupienia, koncentracji dłużej niż przez kilkanaście minut. Teraz nawet jeśli mam luźniejszy dzień, w którym mniej się dzieje, w którym można zrealizować sprawy leżące odłogiem ze względu na ich czasochłnność, nie potrafię tego zrobić, bo umysł przyzwyczajony do ciągłego przełączania zadań oczekuje na coś nowego i nie skupia się dostatecznie na rzeczy robionej obecnie. Umysł nie pozwala się skoncentrować, zebrać rozbieganych myśli, skupić ich na chwili bieżącej, tylko od razu wybiega w przyszłość, próbuje przewidywać niespodzianki. Wynikiem tego jest opisywana przeze mnie ostatnio kreatywność odtwórcza. Ta "kreatywność" jest tylko jednym ze skutków takiej pracy. Oprócz tego że człowiek przestaje być kreatywny, to wykonywane zadania przestają sprawiać satysfakcję. Coraz mniej rzeczywistych wyzwań staje przed człowiekiem i coraz mniej potrafi zrealizować rzeczy, które dają szybkie zadowolenie. Bo przecież każdy człowiek potrzebuje w miarę szybkich efektów jako siły napędowej swoich działań. Do dalszej pracy popędza nas nie to, co potrafimy zrealizować w ciągu piętnastu minut, ale to, co zajmuje dzień, dwa, lub tydzień. Także zadania trwające zbyt długo, jak duże projekty, przestają mieć funkcję motywującą, bo gdzieś, pośród rozwiązywania pojedynczych problemów i dążenia do odległego celu, zatracamy wizję efektu końcowego i nadzieję. Cel jest zbyt odległy dla naszego, wciąż pierwotnego, umysłu, dla którego zrozumiałym efektem jest upolowanie szablastozębnego tygrysa w ciągu jednego polowania. No i wtedy pojawia się syndrom wypalenia zawodowego menedżerów. I jedni się temu poddają, przyznają że są wypaleni i potrzebują czegoś, co sprawi że podbudują przekonanie o sobie poprzez realizację prostszych zadań, a inni brną w temat, we własnej świadomości nie chcą się poddać. I mamy wypalonych, którzy łykają proszki, nie śpią po nocach, ale realizują niemożliwe projekty i stanowią chlubę dla firmy. I dostają swoją pensję i jakąś premię, która powinna ich zadowolić.

Akurat kilka dni temu miałem trochę czasu dla siebie. Byłem chory na tyle, że nie mogłem mówić, angażować się za bardzo w pracę, ale nie na tyle, żeby zrobić coś dla siebie. Zająłem się jedną z moich pasji - obróbką zdjęć. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że praca, która przyniosła wymierny wizualny efekt, zajęła mi ledwie pół godziny. Nie brałem się za to do tej pory, jako wytłumaczenie mając czasochłonność. Byłem przekonany, że to poważna i długotrwała praca, która zajmie mi długie godziny. Godziny, których zwykle nie mam. Wielką niespodzianką było szybkie dojście do celu.

Bardzo cenię sobie teraz te chwile z ostatnich dni, które pozwoliły mi pomyśleć, zrobić coś, co lubię, co daje szybką, rzeczywistą satysfakcję. Co nie wymaga kilku lat pracy, wyrzeczeń, nadziei. Dzięki temu powstało np. nowe logo aak.pl. Logo jeszcze nie dopracowane, ale już pokazujące zmiany, które w nas zaszły.

Powstało jeszcze wiele innych pomysłów, które wymagają kreatywności proaktywnej. Tej, której ostatnio wciąż nam brakuje.

Brak komentarzy: