wtorek, 25 czerwca 2019

Moc cofania czasu

Koleżanka zadała mi dziś pytanie, czy chciałbym mieć moc cofania czasu. Stało się to akurat w momencie, kiedy odkryłem na nowo swojego bloga. Przeczytałem wiele wpisów z przeszłości. Przypomniałem sobie sytuacje, w których i przez które one powstawały. Wiele obudziło sentyment i piękne wspomnienia.

Moja szybka i kategoryczna odpowiedź brzmiała "nie!"

Bo bardzo miło jest wspominać, zobaczyć co myślałem i robiłem kiedyś. I czy mógłbym zrobić inaczej. Ale wtedy wracają słowa Marka Skały. "zawsze żyjemy w najlepszej możliwej rzeczywistości". I tak jest. Kiedyś umieliśmy robić coś w pewien określony sposób i zrobiliśmy to najlepiej jak mogliśmy. A dziś jesteśmy inni i możemy coś innego. Zapewne więcej i lepiej, bo mamy już to doświadczenie z przeszłości i większą wiedzę.

Kiedyś nie potrafilibyśmy zastosować tej wiedzy. Bo jeszcze nie umieliśmy. Tak samo jest jak z przewidywaniem wyników totolotka. Patrzymy na wynik losowania i myślimy - "jakie proste liczby, gdybym tylko wiedział że takie będą. Przecież same się nasuwają." No ale kiedyś nie wiedzieliśmy. Nikt nie wiedział jakie wypadną.

Albo z analizą wykresów giełdowych. Analitycy potrafią znajdować świece, formacje, kolumny, diamenty, głowy i ramiona i wiele innych znaków wskazujących na hossę czy bessę. Ale po czasie. Po tym jak już dane spłynęły, kiedy wykres się już załamał, albo przełamał. I mówią "wiedziałem że tak będzie, patrzcie jak to wyraźnie widać na tym wykresie". Teraz tak. Ale żaden nie był tak mądry przed, nie przewidział że cebula spleśnieje z powodu upałów, a Trump odwoła swój atak na Iran. Którego nie ogłosił przecież. Bo te wszystkie wydarzenia są niedeterministyczne, nieprzewidywalne dopóki nie wystąpią.

W ogóle przyszłość najlepiej się przewiduje po fakcie. Wtedy jesteśmy mądrzy wiedzą zdobytą poprzednimi wydarzeniami. Wiemy jakbyśmy lepiej i najlepiej postąpili. Czasem zmienilibyśmy wszystko, a czasem tylko trochę. Drugi raz to nawet jajko umiemy rozbić lepiej, bo inaczej w skorupkę trafimy.

Ale na szczęście nie możemy tego zrobić. Nie zmienimy przeszłości, bo to ona właśnie stworzyła nas takimi, jakimi jesteśmy teraz. I nie bylibyśmy tacy, nie bylibyśmy tu i teraz, gdyby nie te właśnie sukcesy i porażki z przeszłości. A przecież wystarczyłoby cofnąć się i ruszyć jedną rzecz, podpowiedzieć sobie na ucho, żeby jednak nie zrywać z tą blondyną. I nasze obecne dzieci by znikły i pojawiły się inne, szczęśliwe blondaski... chyba żeby się okazało że tamta blondyna nie mogła mieć dzieci z nami... bo przecież tego nie wiemy teraz. No i trzeba by wracać ponownie, szeptać na ucho samemu sobie, żeby jednak nie słuchać tego kolejnego z przyszłości, tylko zostać z tą małą czarną z akademika. Bo blondyna jest co prawda fajna, ale dzieci z tego nie będzie...

A to przecież tylko jedyny przykład, gdzie myślimy jedynie o sobie. A przecież do blondyny w konkury stawało jeszcze kilku, bo to była najładniejsza dziewczyna w klasie. I nie tylko ja skaczę w przeszłość, żeby ją skorygować. Romek, Wojtek i Rafał też skaczą, bo Beatka była taką fajną dziewczyną... I każdy dawnemu sobie daje dobre rady na ucho z dawnych czasów. I zaczyna się walka plemienna w przeszłości. Bo przecież każdy z dawnych nas dostał najlepszą możliwą radę od mądrego przyszłego siebie. Więc co tu zrobić? Kto wygra? A może skończy się walką porywczych nastolatków o najpiękniejszą w klasie? Zęby powybijane, oczy podbite. Złamana ręka i pół roku bez szkoły. I nagle okazuje się że nasza przyszłość tak się zmodyfikowała, że zaczynamy znikać. Bo zakażenie po bójce spowodowało ogólną infekcję organizmu. A do tego Robert, któremu udało się zdobyć ostatecznie Beatę, nie został prezydentem kraju, bo się zaangażował w staranie o dziecko i nie miał czasu na takie głupoty jak polityka. I wygrała inna frakcja, która spowodowała ogólny kryzys, zamieszania na rynkach giełdowych, sprzedaż spółek państwa, bankructwo Wenezueli. A to pociągnęło za sobą zmianę ustroju. I budzimy się nagle w obozie dla internowanych. Bez żony, bez dzieci, bez zębów. A za to z wyrokiem za poglądy. I jak tu teraz znowu skoczyć w przeszłość i co doradzić dawnemu sobie?

Dlatego właśnie moja odpowiedź była tak szybka i zdecydowana - kategoryczne nie cofaniu czasu :)
Jakkolwiek trudna jest obecna sytuacja, to jest najlepszą z możliwych. I zmienimy ją tylko robiąc teraz wszystko co wydaje nam się najlepsze w tej chwili.

Brak komentarzy: