poniedziałek, 5 marca 2007

Polska epidemia otylosci

Kiedys zobaczylem grupke dzieci - okolo 10-12-latkow. Poniewaz bylo lato, wiec wszystkie byly lekko ubrane. I wtedy stwierdzilem, ze Polska szybko nadrabia dystans, ktory dzielil nas od USA - dystans wagi. O ile my w podobnym wieku bylismy wysportowanymi mlodymi ludzmi, to niewiele czasu musialo minac, zeby przecietny nastolatek wazyl niewiele mniej niz dorosly z naszych czasow.
Zaatakowala nas epidemia otylosci. Przyszla do nas ze Stanow i innych "rozwinietych" krajow dobrobytu. Zaimportowalismy ja sobie razem z wieloma jakze milymi, atrakcyjnymi i ulatwiajacymi zycie rzeczami.
Troche przeraza to, ze tamte kraje juz powoli sobie uswiadamiaja to, co sie dzieje, powoli dochodza do tego, ze czlowiek nie moze napychac sie jedzeniem i slodyczami, ale musi sie ruszac, musi biegac, skakac, uciekac i gonic. Taka juz nasza pierwotna natura. Musimy biec, chocby w miejscu, po biezni, musimy walczyc, chocby nasz przeciwnik byl naszym najlepszym przyjacielem, a walka byla sparringiem. A epidemia otylosci w Polsce wciaz wyprzedza nowa zachodnia mode na ruch. Mode, ktora jest nasza prawdziwa natura. A przeciez wbrew temu, co widac w Wiadomosciach, Polacy sa inteligentnym narodem i mogliby czerpac z doswiadczen innych dobre wzorce, a z kiepskich doswadczen tylko wyciagac wnioski.

Brak komentarzy: