piątek, 30 lipca 2010

Czy państwo może być bogate?

W radio za moimi plecami wielka dyskusja - podnosić VAT, CIT czy PIT? Jak zwiększyć dochody do budżetu państwa? Trzeba przecież pokryć większe koszty. "Skąd tu wziąć pieniądze?" To dokładny cytat z Trójkowej rozmowy, która idzie w tle. Zabierzemy budżetówce, najbogatszym, czy najbiedniejszym? A może pożyczymy od kogoś?

Państwo jest jak przeciętny obywatel - wydaje ile może, czuje się zamożne, ale zależy to tylko od koniunktury i od tego, kto i ile mu pożyczył. Nie jest i nie będzie nigdy bogate, bo źle patrzy na pieniądze. Też tak patrzyłem przez długi czas, mimo że czytałem wiele "tych" książek. Przecież jeśli wydajemy za dużo, to najpierw trzeba popatrzeć na to, czy nie możemy gdzieś zaoszczędzić. Pierwsza odpowiedź, która sama się nasuwa - czy można wydawać mniej? Czy pewne wydatki państwa są nieracjonalne, za wysokie, albo zrobione w niewłaściwym momencie?

Przecież tak właśnie żyją najbogatsi, tak pomnażają swój majątek. Najpierw zbierając i pomnażając pieniądze, a wydatki zostawiając na koniec. Natomiast państwo wydaje ile może, sprzedaje swój majątek, z którego mogłoby czerpać dochód pasywny, zastanawia się jedynie jak zwiększyć swoje przychody. A co będzie, jeśli któreś źródło przychodów wyschnie? Jeśli zwiększony VAT spowoduje że ludzie zaczną mniej kupować, albo zaczną kupować w szarej strefie? Teraz świat jest mały, dużo łatwiej niż kiedyś jest zrobić zakupy za granicą. W zasadzie przestaje to stanowić jakikolwiek problem. Mój tata, który nie zna języków obcych, szuka taniego samochodu nie na okolicznych giełdach, nawet nie w Polsce, ale w Austrii i Niemczech, gdzie takie samochody są 2-3x tańsze. Korzysta przy tym z Google Translate. Dzięki narzędziu przeczyta sobie specyfikacje, poprosi o przysłanie dokładnych zdjęć mailem. Na miejscu i tak się dogada, bo nigdy nie miał problemu z dogadywaniem się z obcokrajowcami, nawet jeśli nie zna języka. A wszystkie potrzebne dokumenty znajdzie sobie w Internecie. A samochód jest tylko jednym przykładem. Z zagranicy przyślą nam nawet chleb. Przy okazji przypomniałem sobie, jak chciałem kupić samobieżny odkurzacz, który w USA kosztuje ok 250 dolarów, czyli 700 złotych. Polski dystrybutor drogich odkurzaczy sprzedaje te same modele za 3000! A wystarczy wejść na ebay i zamówić z dostawą do domu. Polski dystrybutor straszy, że nie realizuje gwarancji dla sprzętu z prywatnego importu. Ale za tą różnicę w cenie albo można poszukać innej opcji, albo wręczy wyrzucić zepsuty odkurzacz i kupić sobie nowy - i tak trzy razy!!!

A zatem manipulowanie przy cenach towarów jest bardzo niebezpieczne, może doprowadzić do znaczącego spadku dochodów państwa. Więc może warto spróbować ruszyć podatki dla firm? Hmm... Oczywiście że można, ale zarejestrowanie firmy w innym kraju Unii kosztuje teraz tyle co bilet lotniczy. Jeśli dobrze poszukamy na fly4free.pl, to znajdziemy oferty nawet za 1 złoty. Na pewno opłaci się poświęcić trochę czasu na poszukiwania i wyjazd. A jeszcze przy okazji można taniej kupić ubrania czy elektronikę, zwiedzić inne miasto i skorzystać potrójnie.

No dobra - zatem ani VAT, ani CIT. Zostaje nam PIT. Biednym nie zabierzemy, bo nie ma z czego, więc trzeba by zabrać bogatym. Szybkie obliczenia wskazują, że jeśli ktoś w miarę zasobny zarabia rocznie milion, państwo zwiększy mu podatek o 1%, to wpływy do budżetu zwiększą się o 10 000 złotych! To przecież więcej podatku, niż płaci 90% społeczeństwa. Czyli z jednego "bogacza" Państwo może wyciągnąć dodatkowo tyle co ze 100 przeciętnych obywateli. Kusząca perspektywa. Ale bogaty liczy swoje pieniądze. Jeśli zobaczy, że ktoś próbuje mu zabrać 10 tysięcy, zaraz pomyśli jak tych pieniędzy nie oddać. Bo przecież można zainwestować. Inwestycje są wolne od podatku. Albo można wręcz zarejestrować się w innym państwie, tam płacić podatek. I nagle sprytnie skalkulowane przez naszych polityków wpływy rozpływają się we mgle.

A zatem wracając do pytania z tematu. Czy Państwo może być bogate? Myślę że nie. Może być zasobne, jeśli ma zasobnych obywateli, może być biedne jeśli jest zapożyczone, ale jest tak finansowo mądre jak przeciętni obywatele. Zatem zawsze, kiedy będzie miało większe wpływy, postara się je skonsumować, nie myśląc o finansowej przyszłości. A swoje pasywa sprzeda, żeby otrzymać jednorazowe wpływy, które można wydać.

piątek, 23 lipca 2010

Ściąganie zabezpieczeń z ubrań - poradnik

Dawno nie wchodziłem na bloga, bo nie miałem czasu pisać. A tu mnóstwo odwiedzających, prawie wszyscy szukają jednego. Ponad 90% zapytań, które skierowują na mój blog, pochodzi z wyszukiwarek. Poszukującym chodzi o jedno: "jak zdjąć zabezpieczenia z ubrań w sklepie". Wydawało mi się to niewiarygodne, że temat jest aż tak interesujący, tak wiele osób nie wie jak to zrobić. I że tak wiele osób chce ściągać zabezpieczenia z ubrań. I że wiele z tych zapytań wpisywanych jest z błędami ortograficznymi czy składniowymi.

A przecież jest na te zabezpieczenia bardzo prosty sposób. Opiszę go poniżej.
Zastanawia mnie tylko skąd bierze się ta ciekawość? Czy tak wielu jest złodziei, którzy chcą kraść ubrania w sklepach? Czy tak wiele osób chce ukraść to, w co ktoś zainwestował wiele swoch pieniędzy, które ciężko zarabia? Czy okradanie innych, zabieranie im ich własności, to dobra metoda na życie? Przecież jeśli ja komuś coś ukradnę, to ktoś inny może ukraść mi. Akceptując kradzież jako formę zdobywania przedmiotów, zaczynamy liczyć się z tym, że także nasze rzeczy będą znikać bez naszej zgody. A to nie jest już komfortowa sytuacja. Nie jest miło znaleźć się w sytuacji, kiedy wychodzimy ze sklepu z wielkim wózkiem zakupów, a tu naszego samochodu nie ma. Albo kiedy przychodzimy do domu żeby nakarmić dzieci, a tu okazuje się że z torby zniknął chleb i nie ma co położyć na stole przy śniadaniu. Albo Chcę zapalić papierosa, bo już dawno nie paliłem. Sięgam do kieszeni, a tam pusta paczka - ktoś ukradł mi ostatniego papierosa. Tego wymarzonego, oczekiwanego. Delikatnie mówiąc, nie jest to miłe dla mnie.

Nieakceptowanie kradzieży jest formą egoistycznej wygody, komfortu w moim życiu, a nie jakąś wyższą wartością. Przykazania zostały stworzone po to, żeby ludziom żyło się łatwiej i spokojniej, bez walki, szarpania o wszystko dookoła. Szkoda że nie wszyscy to rozumieją i próbują łamać zasady, nakazy i przykazania. I jakoś nie dociera do nich to, że próbują w ten sposób krzywdzić siebie. Bo ostatecznie każde zło zwraca się przeciwko złoczyńcy.

A wracając do porady jak ściągnąć zabezpieczenie z ubrań. W każdym sklepie przy kasie jest specjalne urządzenie, które pozwala na usunięcie zabezpieczeń. Wystarczy podejść do dowolnej ekspedientki, poprosić o usunięcie zabezpieczenia. Co prawda trzeba także zapłacić za wybrany produkt, ale jaka to przyjemność pomyśleć, że jest szansa, że nikt mi mojego zakupu wkrótce nie ukradnie?