sobota, 6 września 2008

Bajdy i bujdy

Kupiłem ostatnio "Władcę Pierścieni" w formie audiobooka. Trzy płyty w mp3 - kilkadziesiąt godzin słuchowiska, uczty dla uszu. Doskonałe tłumaczenie, świetny lektor. Nie pamiętam teraz kto czyta, ale świetny głos. Wydanie "Focusa", warte zakupu.
Ale nie o tym chciałem. Słuchanie książki, opowiadającej o dawnych czasach, wywołuje we mnie pewne spostrzeżenia. Dawniej ludzie dużo ze sobą rozmawiali. Częste były spotkania, w trakcie których bajarze opowiadali bajki, historie z życia i zmyślone. Spotkania ze śpiewaniem przez wędrownych bardów opowieści o dalekich krajach, dawnych wydarzeniach. Bo zawsze ciekawiło ludzi to, co dzieje się poza naszą wioską, poza naszym krajem. Historie z krain nieznanych, dalekich i niedostępnych. A właściwie dostępnych tylko dla garstki szaleńców, którzy odważyli się lub musieli wędrować przez dalekie i niebezpieczne kraje, wędrować wiele dni i miesięcy, żeby zobaczyć coś nowego i innego.
Dzisiaj przepływ informacji jest zbyt prosty. Jeśli chcę wiedzieć o tym, co działo się dziś rano w Kazachstanie czy Australii po prostu otwieram komputer, czytam najnowsze wieści. Parę lat temu informacja była tylko trochę bardziej opóźniona, bo o wszystkim mogłem usłyszeć w telewizji, radio, czy przeczytać w gazecie. Bo dostęp do mediów jest dziś powszechny. Bo każdy potrafi czytać, i (co gorsza ;-) prawie każdy potrafi pisać. No i tracimy potrzebę spotykania, słuchania innych, rozmowy. Bo o wszystkim możemy dowiedzieć się z mediów, które informację przekazują w sposób "bardziej profesjonalny". Choć czy tak na prawdę o to chodzi? Czy potrzebujemy wiedzieć wszystko i od razu? Czy spotkania towarzyskie, rozmowy o dalekich krajach, o ludziach, którzy myślą i mówią w inny sposób nie są ciekawsze? Bo przecież w większości ta wiedza nie jest nam potrzebna, albo jest potrzebna tylko dla zaspokojenia ciekawości świata. A najważniejszy w tym wszystkim jest osobisty kontakt i osobiste, wspólne uczestnictwo.
Ale są ludzie, którzy mają potrzebę spotykania się, rozmawiania z ludźmi z dalekich krajów, którzy lubią opowiadać i słuchać. Tęsknota za bajarzami, nomadami, wędrowcami z dalekich krain objawia się w tworzeniu organizacji, których ideą przewodnią jest rozmowa i spotkanie. Organizacje takie jak Servas, które promują wymianę myśli i spostrzeżeń, które realizują potrzebę rozmawiania i spotykania się z obcymi.
I tutaj każdy ma wybór. Czy wolę patrzeć w telewizor, podążać za ciągiem spreparowanych, wyselekcjonowanych i skomentowanych informacji ze świata, czy chcę być jak nasi przodkowie słuchaczem bardów, wędrownych wojów, którzy opowiedzą opowieści ze swoich podróży i dalekiego świata?
Ja wolę słuchać i rozmawiać. I podróżować. I mieć o czym opowiadać.